środa, 30 lipca 2014

Rozdział 3

Od autorki: Rozdział nie jest taki jakbym chciała ( w sumie to żaden taki nie jest). Postanowiłam go w końcu napisać, gdy pewna osóbka przypomniała mi o tym opo na tt, za co dziękuję bo dałaś mi motywację, by wykorzystać chwilę wolnego czasu na coś pożytecznego ;d kochana, 

 Więc zapraszam do czytania i proszę o komentarze.


-----------------------------

- Jesteś popieprzony! Skąd masz te wszystkie informacje? - Zanosiłam się śmiechem, chodząc po mieszkaniu z telefonem w jednej oraz teczką w drugiej ręce.
- Wszystko może Ci się przydać. - Usłyszałam po drugiej stronie niewzruszony głos Jake'a. Od jakichś dziesięciu minut przeglądam pozostawione przez niego mi dokumenty i nie potrafię uwierzyć, że posiada takie wiadomości o nijakim Stylesie. Jeśli chcesz wiedzieć o nim wszystko, rozmowa nie jest konieczna, wszystko znajduje się w trzymanych w mojej dłoni papierach. Począwszy od danych jego narodzin, po liczne popełnione przez niego przestępstwa, aż do ulubionych miejsc, czy o dziwo; lubianych przez niego potraw. Było to trochę podejrzane i niepokojące skąd mój kuzyn wie to wszystko, jednak nie jestem pewna czy byłam gotowa by go o to zapytać. Nie był zbyt chętny do udzielania informacji o samym sobie, więc zapytanie go o to mogło go zdenerwować, a nie chciałam narażać się na jego wybuchowość.
Omawianie dziwacznych faktów Stylesa z moim kuzynem przerwał mi dzwonek do drzwi. Zatrzymałam się w miejscu i odkładając dokumenty na stolik powiadomiłam kuzyna o aktualnej sytuacji.
- To pewnie Matt, już późno, a miał mi przyprowadzić auto. Muszę kończyć.
- Okey, pamiętaj wszystko jest w Twoich rękach, nie spieprz tego. - Przypomniał niezbyt łagodnie, na co jedynie westchnęłam. - Alex? Jeśliby pytali; nie podawaj prawdziwego nazwiska, zmyśl coś.
- Co? Dlaczego? - Jego słowa sprawiły, że zatrzymałam się będąc już w drodze do drzwi, by otworzyć osobie stojącej za nimi. - Przecież na pewno mnie sprawdzi. Jaki w tym sens?
- Po prostu zrób tak jak mówię.
- Ech, okey. Kończę.
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź i szybko podeszłam do drzwi, by przekonać się, że to właśnie Matt czekał za nimi.
- Hej. Przepraszam, że tak długo, miałam telefon. - Wymusiłam uśmiech wychodząc na zewnątrz.
- W porządku, mamy jeszcze czas. - Odwzajemnił uśmiech i poczekał, aż zamknę drzwi. Szybko przeszliśmy na drugą stronę ulicy i od razu w oczy rzuciło mi się czarne, lśniące Lamborghini zaparkowane nieopodal mojego auta.
- Woow. - Nie udało mi się ukryć zachwytu. Takie auto było spełnieniem marzeń. - Tym będę się ścigać?
- Zgadza się. - Uśmiechnął się szeroko ukazując rząd bielutkich zębów. - Możesz je jeszcze przejrzeć i musimy się zbierać.
- Jasne. - Obeszłam samochód i zaczęłam przyglądać się poszczególnym elementom. - Czyli, jedziesz ze mną? - Zapytałam nie odrywając wzorku od silnika.
- Tak, wiesz nie powinnaś być sama.
- Ścigałam się już wiele razy. - Zaśmiałam się spoglądając na blondyna, który wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze niedawno można było dostrzec zachodzące słońce. Zwrócił swój wzrok na mnie jakby poczuł, że na niego patrzyłam i nie umiałam ukryć tego, że jego pytanie mnie trochę zaskoczyło.
- Wiesz, dlaczego Jake wysłał tu akurat Ciebie?
- Co? Ja.. - Pokręciłam głową chcąc odgarnąć spadające mi na twarz kosmyki włosów. - A kogo innego miał tu przysłać?
-Nieważne. Zapomnij, że pytałem. - Jego nastrój nagle się zmienił i nie mówiąc nic więcej skinął na mnie bym się pośpieszyła i zajęła miejsce za kierownicą. Zajął miejsce pasażera i po chwili byliśmy w drodze do wskazanego mi przez niego miejsca. Po kilkunastu minutowej jeździe moim oczom ukazał się jakiś opuszczony tor i tłumy ludzi zebrane wokół chłopaka opierającego się o maskę samochodu. Jak zgadywałam; był to mój dzisiejszy przeciwnik - Harry Styles.

Zanim podjechałam do linii startu spojrzałam niepewnie na Matta, chłopak siedział spokojnie, a ja zaczęłam odczuwać stres. Wyścigi były moją codziennością. Teraz jednak było to coś innego, od tego właśnie wyścigu wszystko miało się zacząć. Utkwię w sprawie, o której nie mam pojęcia. Jedyne o czym wiem, to to, że Jake chce Stylesa, a ja pieniędzy, dla chorej siostry, które mam otrzymać za wykonanie pracy.
- Jestem tu, ponieważ potrzebuję pieniędzy dla siostry, a według Jake... mojego kuzyna, mój ojciec był mu coś winien, więc teraz spłacam też jego dług, w zamian za pomoc mojej siostrze. - Odpowiedziałam na zadane wcześniej pytanie wpatrując się przed siebie. Usłyszałam ciche westchnięcie i gdy się odwróciłam ujrzałam smutny uśmiech blondyna.
- Nie powinno Cię tu być. - Wysiadł, życząc mi cicho powodzenia i tyle widziałam go tego wieczoru.
Starając się nie myśleć o jego słowach skupiłam się w pełni na tym co ma nastąpić i zbliżyłam się do linii startu.
W bocznej szybie widziałam, jak chłopak, z którym mam się ścigać usadawia się wygodnie w swoim aucie, a pomiędzy nami pojawia się skąpo ubrana dziewczyna z chorągiewką.
Pokaż więc na co Cię stać. - Szepnęłam myśląc o chłopaku w aucie po mojej prawej.
Chorągiewka została podniesiona, a następnie opuszczona w dół.
Start.
Zaczęło się.

Już na starcie auto mojego przeciwnika wyrwało się do przodu, nie mogłam się jednak poddać. Nie na tym to polegało. W końcu liczy się tylko to, który dojedziesz do mety, a nie to jak zaczniesz. Szybko zmieniłam biegi i dodałam gazu, co pozwoliło mi na zrównanie się z nim. Dumny uśmieszek przemknął przez moją twarz gdy ujrzałam jego zdziwienie ale i podziw. Może i był najlepszy na wyspach, ale mnie też nie tak łatwo pokonać.
Ku mojej irytacji, wchodząc w ostatni zakręt zrobiłam to zbyt szeroko, czym dałam mu szanse na ponowne wyprzedzenie mnie, a on tej szansy nie zmarnował w efekcie czego dotarł do mety jako pierwszy, a ja zaraz za nim. Zatrzymałam auto i odepchnęłam się od kierownicy obserwując, jak Styles wysiada z wozu i chętnie przyjmuje wszystkie gratulacje. Wywróciłam oczami i wysiadłam na zewnątrz rozglądając się w poszukiwaniu Matta, ten jednak gdzieś przepadł, a zlokalizowanie go w takim tłumie było niewykonalne. Odwróciłam się zbyt agresywnie chcąc wrócić do auta i zderzyłam się z jakimś mężczyzną. Podniosłam swój wzrok na jego twarz.
Styles.
Harry Styles we własnej osobie.
Pora zacząć grać według planu.
- No proszę, proszę. Jak Ci na imię, ślicznotko? - Zaskoczył mnie jego nieco ochrypły głos. Pochylił się opierając prawą dłoń o krawędź auta, przez co byłam uwięziona pomiędzy nim, a pojazdem.
Nie powiem. Miło..
- Alice. - Zmyśliłam.
- A ja Harry. - Uśmiechnął się.
- Wiem. - Przerwałam i wcisnęłam kluczyki od Lamborghini do jego lewej dłoni. - Proszę. Spojrzał na mnie pytająco, a po chwili jego klatka zawibrowała pod wpływem śmiechu wydostającego się z jego ust.
- Nie chcę auta.
- A więc czego chcesz? - Starałam się zachować pewność siebie mimo jego przytłaczającej postawy. - Nie wiem jak u Was, ale w Manchesterze ścigamy się o kasę albo auto, ja o żadnych pieniądzach nie słyszałam, więc wnioskuję, że przegrany oddaje auto.
- Hmm. Ja wygrałem, więc ja zdecyduję czego chcę.
Odetchnęłam głośno gdy odepchnął się od samochodu i stanął krok dalej. Przyjrzał mi się uważnie i po chwili usłyszałam to na co czekałam.
- Chcę żebyś dla mnie pracowała, będziesz się ścigać.
Wszystko według planu. Ale skąd Jake wiedział, że pójdzie tak łatwo?


~ narracja trzecioosobowa ~

- No proszę, proszę. Jak Ci na imię, ślicznotko? - Dziewczyna wydała się być zaskoczona jego głosem. Harry pochylił się opierając prawą dłoń o krawędź auta, przez co uwięził brunetkę pomiędzy sobą, a pojazdem.
- Alice.
- A ja Harry. - Uśmiechnął się.
- Wiem. - Przerwała, wciskając kluczyki od Lamborghini do jego lewej dłoni. - Proszę. Spojrzał na nią pytająco, a po chwili jego klatka zawibrowała pod wpływem śmiechu wydostającego się z jego ust.
- Nie chce auta.
- A więc czego chcesz? - Alex, a raczej Alice starała się zachować pewność siebie mimo jego przytłaczającej postawy. - Nie wiem jak u Was, ale w Manchesterze ścigamy się o kasę albo auto, ja o żadnych pieniądzach nie słyszałam, więc wnioskuję, że przegrany oddaje auto. - Wyjaśniła.
- Hmm. Ja wygrałem, więc ja zdecyduję czego chcę. - Chłopak spojrzał ponad jej ramieniem, napotykając wzrok tylko jemu znanej osobie. Dziewczyna nie mogła zauważyć skinienia głową,  za swoimi plecami, które było czymś w stylu potwierdzenia czegoś, o czym wiedziała tylko tajemnicza osoba i Styles. Myślała, że wszystko jest w porządku, ale nie było, bo to jedno, jedyne skinienie, o którym nie mogła wiedzieć zaważy na całej tej akcji.
- Chcę żebyś dla mnie pracowała, będziesz się ścigać.


Szablon by S1K